— Nie jedno. W tydzień później mogłem już był skakać po raz drugi.
— Spodziewam się — zauważa Kuszkowski dobrotliwie — żeś tego nie zrobił.
— Waryatem nie jestem!
Śmieją się słuchacze — śmieje się i arbiter.
— Jakże zatem — pyta ostatni — zapatrujesz się dziś sam na swoje bohaterstwo?
— Że jest odpowiedniejsze dla małpy, niż dla człowieka.
— Co panowie o tem sądzicie? — zwraca się Kuszkowski do obecnych. — Co do mnie, przyznaję »Balonikowi« słuszność.
— I ja!... i ja!... i ja!... — przytakują zewsząd cieńsze i grubsze głosy.
Arbiter wstaje, przeciąga się, laską w powietrzu wykręca »młynka...«
— Zatem — finis. Skończone z Bellonem, i skończone ze wszystkimi. Żegnam panów.
Chce odchodzić — wtem chłopców kilku poczyna wykrzykiwać:
— A Sprężycki?... Zapomniał pan o Sprężyckim... Hej, Sprężycki! Sprężycki!...
Wezwany wystąpił z gromadki.
— Czego wrzeszczycie, waryaty?
— Twoja sztuka... słyszysz?... twoja sztuka?
— Jaka sztuka?
— Sztuki miałeś dokazać... Nie pamiętasz?
— No, — tak potwierdza Kuszkowski, którego
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/274
Ta strona została uwierzytelniona.