Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

spostrzegła strasznego łowcę. Ten widok napędził jej strachu; porwała się czemprędzej do lotu, niby się tyłem cofając na skrzydłach, i wrzasnęła tak przeraźliwym głosem, że sam jastrząb na bok się usunął. Krakanie wrony było jakieś straszne, daleko w las leciało i po boru się rozległo. Wrona powtórzyła okrzyk drugi i trzeci raz, może jako hasło szczepowej solidarności w wyjątkowych stanach rzeczy; potem rzuciła się do jastrzębia.
Wołanie owo miało widocznie doniosłość wezwania do pospolitego ruszenia, bo wnet pojawiła się druga kracząca wrona, a za nią przybyła trzecia, czwarta i piąta. Stał się wrzask nadzwyczajny, który powoływał do boju nowe wrony, ze wszech stron przylatujące. Niektóre wcale nie napadały na jastrzębia, lecz, pędząc za nim ponad wierzchołkami drzew, darły się straszliwie. Pogoń ta była nadzwyczajnie natarczywą... Mknął straszliwy ptak, uchodząc pomiędzy drzewami, a gdzie tylko się znalazł, wszędy spotykał krzykliwe i zacietrzewione wrony. Jedne gnały górą, drugie — tuż za nim, inne przysiadywały na drzewach, wrzeszcząc na całe gardło. Tak to solidarność słabych wytwarza siłę.
Po kilkakroć zwracał się wściekły jastrząb i całą tę hołotę rozpędzał na cztery wiatry; nareszcie oszołomiony, znużony wywinął się z boru po krętych drogach, wpadł w zagajniki, a ztamtąd dołem wyleciał na bagna; poprostu uciekł.
Niejedno jest bagno w Orłowej Woli; ale tylko jedno jest sławne. Ciągnie się ono zdala za wsią, a po obu stronach drogi, która stanowi wysoką groblę, rozdzielającą bagno na dwie części. Przy wjeździe na tę groblę, od strony lasu, stoi pusta karczma, budynek drewniany, zczerniały od starości, z dachem zupełnie podziurawionym, tu i owdzie porosłym płowo-zielonemi mchami. Podczas dnia świerkają tu wróble całemi stadami; dzieci ich piszczą w gniazdach, jak najęte; pod okapem dachu z wró-