Kukułka spostrzegł szybko przemykającego wśród krzaków wilka; zwierz oszołomiony wpadł w gąszcze i zniknął strzelcowi z oczu. Po chwili jednakże obława wypędziła go ztamtąd; zaledwie się znów ukazał, a strzelec już go wziął na oko i dał ognia. Wilk padł, szamocząc się ze śmiercią; kilku ludzi przyskoczyło niebawem, posypały się ciężkie uderzenia i pchnięcia, które skróciły życie rannemu zwierzęciu. Gdy idzie o takie sprawy, człowiek nie jest łaskawszym od jastrzębia lub wilka. Wszyscy teraz dziwili się niezmiernie, iż co tylko zamordowany wilk miał na karku zupełnie opalone kudły..
Olbrzymia naganka, która osaczyła przeszło milową przestrzeń, dochodziła nareszcie swego kresu, przybyła do drogi, gdzie właśnie rozstawili się byli strzelcy.
Na tej linii bojowej zaszły znów wypadki bardzo niezwykłe. Wprawdzie zabito dwa wilki, ale do jednego z nich wielu strzelało i nieskutecznie. Otóż los zdarzył, iż jedna z tych chybiających kul poszła w gęstwinę i tu ugodziła w piersi nieszczęśliwą Marcychę, która za obławą podążyła do puszczy, a pocichu skradała się ku linii strzelców.
Straszne to zdarzenie okropnie przeraziło i dotknęło pannę Leontynę; natychmiast zabrała ona do sanek ciężko ranną kobietę, opuściła polowanie i powróciła do domu, aby czemprędzej nieść pomoc cierpiącej.
Zabić człowieka wtedy, gdy ludzie odbywają łowy na zwierzęta, jest to okropne. To też wszyscy stracili teraz chęć do dalszego polowania, jakkolwiek nikt w Orłowej Woli, ani w okolicy nie uważał Marcychy za osobę godną współczucia.
Kukułka obejrzał zastrzelone wilki i ku wielkiemu zdziwieniu zauważył, że były opalone w podobnyż sposób, jak wilk przezeń zabity. Mimowoli przyszedł mu teraz na myśl ów stary dąb, na którym widział znaki pożaru, i zagadkowy człowiek
Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.