widocznie razem z psem spalony w wypróchniałym pniu dębowym.
— Jakiś dziwny wypadek z ogniem musiał się zdarzyć w boru! — mówił strzelec sam do siebie. — Ale co to był za wypadek?... Byłżeby to trup Kostucha i psa Żmijki.
Myśliwi, dowiedziawszy się od strzelca o dziwnem odkryciu ludzkiego trupa w starym dębie, udali się na miejsce, aby fakt sprawdzić. Podczas więc, gdy jedni powracali już z polowania do domów, inni udali się za Kukułką na polankę pod ten stary dąb, gdzie w jesieni matka rodziny dzików stoczyła bohaterską walkę z ludźmi i psami, a zimą odegrał się straszny dramat pomiędzy wilkami a człowiekiem, oblężonym razem z psem w dębowej chacie.
Rozszerzono teraz należycie zrobiony przez strzelca otwór w dębie i wszystko, co było wewnątrz, wydobyto na pole. W dębowej chacie znaleziono dużo sprzętów oraz narzędzi, które widocznie miały związek z zawodem rycerskim i myśliwskim. Jakkolwiek wszystkie te przedmioty były mocno uszkodzone przez jakiś gwałtowny wybuch ognia, jednakże ocalały one do tyla, iż przeznaczenie ich dało się odgadnąć. Znaleziono tu ostrogi, części broni palnej, kawałki drucianej koszuli, sprzączki, klamry i t. d.
Trup był tak spalony, iż niepodobieństwem było chcieć rozpoznać jakieś rysy fizyognomii.
— Tak wygląda ta spalenizna, jakby ją sprawiła nieczysta siła! — mruknął Kukułka. — Widno z tej samej przyczyny i wilki w boru mają opalone kudły na karkach.
W liczbie zebranych tu był także zagorzały myśliwy, dzierżawca z Gązwów. Człowiek ten miał bardzo wysoko rozwiniętą obserwacyę: zdawał się spostrzegać wszystkiemi swymi zmysłami; rozpatrzył dębową chatę, obmacał jej ściany, przypatrzył się zwłokom człowieka, oraz psa i rzekł:
Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.