Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.



III


Wilczek mój wzrastał. Z początku był dosyć niedołężny, podobnie jak maleńkie szczenięta — stawiał nogi ociężale, często się przewracał, miał duży brzuch wypukły z obu boków, kudełki pomięte, puchowate i miękkie. Przezwałem go Buta, co znaczy po sanskrycku istota żywa (od pierwiastku bhu = być, istnieć, rosnąć, żyć.) Bez względu na legendarne swoje pochodzenie, lubił namiętnie igrać z maleńkiemi pieskami. — Zdaje się, że w tych najmłodszych chwilach życia nie miał w sobie poczucia różnicy gatunku; wilk i szczeniaki były wtedy jakoby jeden gatunek. Podobnie i maleńcy patrycyusze zabawiają się z synkami fornali, ekonomów, karbowych, a jednym i drugim nie zależy wówczas na tem, kto kogo rodzi. Mniemam też, że i dziatwa bezbożnych czerwonoskórców chętnie igrałaby z malcami chrześciańskich europejczyków; małe jakie francuziątko bawiłoby się w najlepsze z eskimosiątkiem. Jednakże w Małowieży stara ogarzyca Śpiewka, matka psich szczeniąt, zwietrzyła odrazu pochodzenie Buty, a widząc go ze swojem potomstwem, strojącego figle na poły wilcze, na poły psie, obwąchała najprzód troskliwie od stóp do ogona, potem zaś najeżyła sierść na grzbiecie, a nareszcie ucięła dotkliwie w pośladek. Krzyknął i jęknął, zaskomlił żałosnym, wilczym dyszkantem mój wychowaniec; był to pierwszy cios, jaki otrzy-