Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie, że: „chłop między ludźmi znaczy tyle, ile wilk między zwierzętami, smaruj jednego i drugiego miodem, nic nie pomoże: chłop — chłopem, wilk — wilkiem.”
Trzeba się mieć na baczności — pomyślałem, oczekując spokojnie biegu wypadków i starając się o utrzymanie harmonii z wilkiem, psami, oraz ludźmi, wszyscy mieli własne przesądy, na których opierali uczucie osobistej godności.
Właśnie wskutek swoich przesądów, Buta szybko posuwał wypadki do krańcowości. Z wiekiem rozwielmożniały się w nim wszystkie jego wilcze cnoty, oraz przywary, a jedne i drugie Trukawska, jako też Jagna, łaskawie zapisywały na karb grzechów śmiertelnych, jak gdyby wilk był człowiekiem i miał obowiązek znać dekalog, oraz uczyć się na pamięć „Małego Katechizmu” ks. Putiatyckiego. Aż nareszcie nadszedł dzień pamiętny, w którym stronnictwo, spiskujące przeciw wilkowi, stanęło na stopie wojennej. Rzecz tak się miała.
Buta przez cały dzień wylegiwał się w ciemnym klombie na dziedzińcu. Tam zatopiony on był w jakiemś dumaniu, którego naturę — o ile się dało — poznałem. Do klombów przychodziły gwary ze świata stanowiącego otoczenie. Słychać tu było rżenie koni, szczekanie psów, rozmowy ludzi, gęganie gęsi, gdakanie kur, nawoływanie się indyk, perlic, pawi, kaczek, kwik prosiąt i t. d. Buta słuchał tego wszystkiego z jak największą uwagą i kombinował sobie ztąd może obraz zewnętrznego świata, oraz przemyśliwał nad zajęciem w tym świecie pozycyi odpowiedniej dla siebie i swoich wymagań. Niekiedy zdrzemnął się, ale gdy mu na nosie usiadła mucha lub komar, przerywał sen i obserwował dalej, nastawiając bacznie uszy, a wślad za spostrzeżeniami uszu posyłając na wszystkie strony wzrok swój bystry.
Karmiłem go, dosyć obficie i głównie raz na dzień po obiedzie; wtedy to pożerał parę talerzy mię-