Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

cane pierze nieboszczyków; ponieważ zaś wilk wydeptał sobie był własną ścieżkę aż do swego legowiska, przeto bez wielkiego natężenia władz myślenia, na zasadzie powyższych przesłanek, łatwo już dał się wyprowadzić wniosek ostateczny. Jagna pozbierała starannie różne pierze, poznane przez nią jako należące do rozmaitych nienaturalną śmiercią zgasłych kaczorów, oraz kaczek i, dzierżąc te dokumenta w ręku, stanęła na progu kuchni. — „Widzita — mówiła — posądzaliśta to świniarza, to fornali, a to ta psia jucha wilk narobił tyle szkody i posądku.” — „A no — zawołała kucharka — czy to ja nie mówiłam, że wilk jeno kiedy szkody narobi i koniec.” — Niebawem ciekawa publika otoczyła Jagnę. Przyzwano do kuchni w sposób gwałtownie nagły pannę Trukawską, która właśnie w swoim pokoiku stawiała kabałę i wypadał jej zawsze, jako szkodnik, walet pikowy, z którego zaś wnosiła ona prawie napewno, że w braku Bartka, winowajcą być musi fornal Sobek, człowiek bardzo hardy, jak na fornala i chłopa. Sprawa kradzieży kaczek miała tego dnia nanowo być wytoczona i to u władzy wyższej niż ekonom, bo u pana rządcy; nie dziw przeto, że Trukawska za pomocą kabały starała się zbadać stan rzeczy i zaczerpnąć pewne niezbite poszlaki przeciw obwinionemu. Już była na dobrej drodze, kiedy nagle wezwano ją do kuchni. Wbiegła, dzwoniąc zdaleka pękiem kluczy, wysłuchała sprawozdań Jagny, przyjrzała się uważnie zebranemu pierzu i rzekła tonem niewiasty, mającej za godło życia: „niczemu się nie dziwić:” — Moi państwo, dałabym była głowę, że ten podły wilk stanie się przyczyną wielkiego nieszczęścia w domu.” A w myśli dodała: „nie napróżno w kabale stał niżnik pikowy.”
— Chwalić Boga jeszcze — zagaił poważnie kucharz — że się na tem skończyło; cztery kaczki, niewielka parada.