Jego poglądy na życie oświetla najlepiej jedna z jego dawniejszych powiastek p. t. „Niezdara.”
Jantek Mróz, ożeniwszy się z Baśką Nowakówną, kupił u dziedzica pod lasem karczowisko i wybudował sobie chałupę z zamiarem stworzenia nowej kolonii.
Ale Jantek nie uczył się mądrości życia u filozofów pozytywnych, przeto nie wiedział, że w „klimacie, wodzie, glebie, w zwierzętach nie przemieszkiwa żadna idea, ani poczucie sprawiedliwości, że zwierzę, równie jak człowiek, rządzone jest przez nieubłagane prawa, którym wcale nic na tem nie zależy, czy kto cierpi, albo jest szczęśliwy.” Jemu zdawało się, że dość posiadać dwie zdrowe ręce, trochę grosza, kawał gruntu i szczerą chęć utrzymania się na powierzchni ziemi, aby nie umrzeć z głodu. Chłopisko nie domyślało się nawet, iż „pracowitość, sumienność, inteligencya i uczciwość nie zapewniają człowiekowi szczęścia na tym padole wszelakich podłości”, na których walka o byt jest najwyższym rządem i prawidłem.
Jantek nie słyszał nic o tem, że: „gwoli korzyści i wygody własnej (Dygasiński) chciałaby każda istota żywa świat ten urządzić — wytępić swoich wrogów, albo nawet i nie wrogów, lecz współzawodników, a następnie — swobodnie panować.”
Nie wiedział, że „ta idea, czy to pożądanie, przesiąknęło całe stworzenie, wyrodziło mnóstwo środków i sposobów, do celu wiodących, a któremi posługuje się zarówno gatunek ludzi, jak każdy inny.”
Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/5
Ta strona została uwierzytelniona.