A ponieważ Jantek o tem wszystkiem nic nie słyszał i nie wiedział, ponieważ chciał walczyć z biedą more antiquo „modlitwą i pracą”, przeto zmarniał, jak groch przy drodze. Dygasiński nasłał na niego zające lubiące kapustę, lisy — wrogów drobiu, dziki — tępicielów kartofli, jastrzębie — zabójców gołębi. Co chłop wyhodował, zjedli jego sąsiedzi, czworonożni i skrzydlaci.
Nie dość na tem. Jantkową zagrodę zalewała na wiosnę i na jesień woda, a zimą zasypywała ją śnieżyca.
Jeszcze nie koniec. Jasiek Skórzak, gajowy, zbałamucił Jantkowi żonę zastrzelił mu psa, godził na jego życie.
Wszystkiemi temi przeciwnościami zniecierpliwiony, plunął chłop na swoją kolonię i cały świat i powiesił się na gruszy
I tak zawsze u Dygasińskiego
Okrutnie gospodarują „niezmienne prawa” w jego nowelach, tak okrutnie, jak w przyrodzie. Żaden z jego „bohaterów” nie umie się oprzeć fatalizmowi doktryny pozytywnej. Wszyscy padają w walce o byt zwyciężeni, zniechęceni. Przed nieszczęściem nie broni ich pracowitość, oszczędność, charakter, wola, uczciwość, przezorność. Te pomocnice w bezlitosnym boju o byt powszedni nietylko nie służą człowiekowi, lecz, przeciwnie, szkodzą mu stanowczo. U Dygasińskiego giną zawsze szlachetni i dzielni.
Nie trudno się domyślić, iż beletrysta, którego wyobraźnię i zmysł obserwacyjny krępuje ściśle określona, nie uznająca żadnych wyjątków teorya, nie
Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.