Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

Dziwne jest prawo naszego życia! Jestestwem swojem wrosnąć w kawałek ziemi; na lada marnym odłamie skały, wśród mchów, kamieni i piasków ugrzęznąć myślą i uczuciem, żyć i odradzać się, umierać!... Czemże jest życie? Czerpaniem sił z ziemi i z nieba. A czem jest śmierć? Ona jest zwrotem, oddaniem wszystkiego, cośmy ze świata czerpali. Wiecznie w to jedno koło wpleceni, wiecznie spełniamy ten obowiązek my, wszyscy potomkowie przyrody. Smutni, czy szczęśliwi, ulegamy tylko prawu konieczności. Nad nami zawsze jedna tarcza jasnego słońca i niezliczone gwiazd miliony. Sąż one iskrami życia?
I po co życie wśród tych olbrzymów światła, ruchu? Aby czuć i myśleć? Aby przecierpieć wszystkie boleści, przebłądzić otchłań ciemności, poznać jedną prawdę, wyssać niekiedy kropelkę szczęścia? To dla człowieka za dużo, dla ciebie przyrodo — za mało.
Dlaczego w człowieku iskrzy się brylant życia, piękny w szczęściu, a może piękniejszy jeszcze w cierpieniu? Potężne siły wszechświata potrzebują tej marnej czaszki i bijącego serca, ażeby ziemi przelać dzielną moc swoją. A tak, zwikłani milionami węzłów z życiem całego świata, wpatrzeni w ciemne błękitu tonie i łańcuchem pracy przykuci do ziemi, spełniamy maleńką cząstkę dzieł niezmierzonej przyrody. Może być dumnym, kto wszechświat uczuwa w sobie! I uważa człowiek przyrodę za wielką, jeżeli sam jest wielki; on ją czcić musi, jeżeli czci — sam jest godny
Ale człowiek na ziemi jest jeszcze dzieckiem, które nie dorosło swego przeznaczenia, nie dorosło uczuciem i myślą. On drży niespokojnie w puszczy, wśród wspaniałych kolumn, nakrytych zielonem sklepieniem, pod którem tak swobodnie gołębie gruchają i szczygły wyśpiewują pieśń godową. On w zamy-