rzędy śnieżnej białości ząbków, a będziemy mieli obraz Leontyny Strojomirskiej.
Tynia była też po części wychowanką puszczy, oddychała powietrzem boru, brała udział w życiu jego. Słuchała legend o Kostuchu, opowiadań o nadzwyczajnym odyńcu, zwanym Austryakiem, o bandzie złodziei, którzy tu mieli swoją siedzibę, o przemytnikach i t. d.
Chodzącą kroniką puszczy był Marek Kukułka, strażnik leśny i nadworny strzelec Strojomirskiego. Był to zapalony myśliwy i ulubieniec Tyni. Dotychczas nie wiadomo, czy i on kiedybądź w życiu spotkał Kostucha, choć opisywał kłusownika z nadzwyczajną dokładnością. Napewno możemy tylko powiedzieć, że Kukułka niejednokrotnie był na tropie jakiegoś tajemniczego łowcy, a ponieważ stary umiał z tropu opowiadać rzeczywiste nocne przygody sarn, dzików, wilków, zajęcy, przeto mógł wnioskowanie swoje zastosować i do człowieka.
Jednakże pod tym względem uderzały go różne nadzwyczajności. Tropy Kostucha były jakby nieludzkie, oznaczały niekiedy tylko pół stopy, a przytem miały miejsce klucze o wiele zawilsze, aniżeli zajęcze. Kukułka klął się publicznie, że jeśli kiedy spotka oko w oko bobrującego po kniejach kłusownika, palnie mu w łeb bez żadnego skrupułu. „Bo taki tępiciel zwierzyny — mawiał stary strzelec — gorszy jest przecież od razem wziętych: wilka, lisa i jastrzębia.“
Jednakże w tej mowie starca była przechwałka, bo w gruncie rzeczy bał on się Kostucha nadzwyczajnie, a ilekroć o nim opowiadał lub mu się odgrażał, robił to zawsze dosyć pocichu i przytem oglądał się na wszystkie strony. Któż tam mógł wiedzieć, czy w dzień albo w nocy tajemniczy ów bohater nie siedzi gdzie przyczajony, czy z krzaka, albo gdzieś z gęstwiny konarów nie bierze na cel głowy twojej? Strzeli, zabije, nie potrzebuje nawet
Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.