Strona:PL Wincenty Korab Brzozowski - Dusza mówiąca.djvu/115

Ta strona została przepisana.
XXII.

I ciepły jeszcze, purpurowy sznur,
Płynący z łona zranionego słońca,
Sączy się, cicho, po szczelinach gór,
O moje oczy! i już noc bez końca...

Z lękiem się kryje wszelki ziemi twór;
Serc przerażonych zamknęły się wrota —
I pustka głucha zamieszkała dwór,
I rozpaczliwa w ciemności golgota...

Więc natoż Ognia zdobyliście łup,
Złodzieje bogów, o Prometeusze?
Oh! niechaj na zawsze wieczysty grób
Pochłonie nasze biedne ludzkie dusze!