Ta strona została przepisana.
XXIII.
Nad mą głową daremnie wznosi się moc Krzyża;
W moich oczach tłum biega straszydeł i zbrodni.
Orszak grzechów i szałów ohydnych się zbliża,
Niosąc w sinych swych rękach las krwawych pochodni,
Hymny brzmiące w świątyniach, uroki ofiarne,
Szmery modlitw, lecące w gwiaździste sklepienia,
Wszystko się krzywi, zmienia w wołania cmentarne,
W bluźnierstwa, krzyki, łkania, szerokie rzężenia!
Biada! biada! ma czaszka jest karczmą zbutwiałą,
Której szyld, uderzany wietrzaną nawałą,
Jęcząc, dygocząc, woła gehennę zgłodniałą!
Szatany! wiedźmy! mary! pękają wierzeje!
A chuć jakaś okropna w powietrzu się chwieje,
A ma dusza, nie mając gdzie uciec, truchleje!