Strona:PL Wincenty Korab Brzozowski - Dusza mówiąca.djvu/60

Ta strona została przepisana.
II.

Oto długo czyhałaś, niewiasto,
Na tej drodze,
Z wzrokiem utkwionym w miasto,
Którego się wznoszą wieżyce i tumy,
Jako pomniki dumy,
Lśniące w słonecznej pożodze.

Oto przychodzę...

Lecz wiedz, rozczarowane są czasy,
Że lęk i trwoga ogarniają dusze —
I, nim pójdziem społem, wpierw muszę
Tajemną pojąć treść i cel twej krasy.
Postawa twoja jako wotywne drzewo zaklęte,
Którego owoce święte
Każdy ma zerwać prawo, czy jasny jego ród,
Czy podły i nikczemny, aby łagodził trud
Podróży swej — drogą jałową...