Strona:PL Wincenty Rapacki - Hanza.djvu/103

Ta strona została przepisana.

prócz litości, połączonej z pogardą, uchodziło w oczach ludzi współczesnych za rodzaj słabości kary godnej.
Gdy ojciec spotkał takie dziecko, żegnał się i bił w piersi ze skruchą.
Otóż tej słabości wstydził się pan Olderman — a powiedzmy na jego pochwałę, że chłopca kochał namiętnie.
Być posądzonym o miłość do swojego bastarda i przyznać się doń przed całym światem — toby zachwiało jego powagę na wieki. Wolał więc tłumić w sobie to wszystko, co mu przepełniało duszę, i widzieć, jaki syn jego całą potęgą młodego serca przylgnął do obcego i wstrętnego mu żywiołu, aniżeli otworzyć przed nim prawdę.
Bolał okropnie nad tą apostazyą młodzieńca, ale miał nadzieję ją zniweczyć.
Wśród tej walki i zadumy wszedł po cichu stary sługa Luder o kociem spojrzeniu i ruchach i szepnął panu coś do ucha.
Olderman się zerwał.
— On, tu? Ważne odkrycie? Wprowadź. A ty, chłopcze, odejdź... i pamiętaj, że ci grozi moja niełaska, jeżeli się nie zmienisz!




XV.
Bruderschaft.


Bod „Czarnym orłem“ obchodzono uroczyście Bruderschaft.
Były to śluby przyjaźni wiekuistej, zaprzysiężonej uroczyście pomiędzy dwoma mężami wobec duchownego. Prastary ten zwyczaj wzięli Niemcy od Słowian,