Strona:PL Wincenty Rapacki - Hanza.djvu/113

Ta strona została przepisana.

Cisza ranka, przerywana tylko świegotem ptactwa zbudzonego i okrążającego wieżyce Panny Maryi...
Wtem z za kościoła wyłoniło się dwóch ludzi i dążyło przez Rynek ku Sukiennicom.
Poznał ich przy bladym brzasku poranku. Był to Otbert i Kuternoga.
— Skąd wracają o takiej porze?
Minęli Sukiennice i udali się ku mieszkaniu Pater-noster-machera.
Olderman wychylił się, aby ich lepiej zobaczyć.
Otbert oddawał Kuternodze jakiś przedmiot, który ten ważył w ręku, a potem zdawało mu się, że słyszy wyrazy:
— Dziś lekki...
I tak przezacny pan Olderman był znowu tem rozciekawiony i pogrążony w myślach i przypuszczeniach, że, choć się rozebrał i ułożył do snu, sen się nie zjawił.
Poświęcił tę noc całą dla dobra Związku.




XVII.
Matka i syn.


Rudolf po rozmowie z Oldermanem był wzburzony.
Mimo szacunku i wdzięczności dlań, które mu wdrażała matka od lat najmłodszych, chłopak uznał, że one zbyt drogo go kosztują.
Wyrzec się tego wszystkiego, czem żyje, co dlań drogiem, dla pana Oldermana? toż to szczyt głupoty! Wolno mu żądać ofiar największych, ale tej on mu