Strona:PL Wincenty Rapacki - Hanza.djvu/181

Ta strona została przepisana.

na rynku, — potem je spalono, jako sprzęt niepotrzebny.
Działo zapanowało na świecie i rozpoczęła się nowa era.




XXX.
Zwycięstwo.


Gwałtowne wstrząśnienie, jakiego dokonał wystrzał armatni, podziałało i na kobietę; drgnęła i otworzyła po chwili oczy.
Wzrok jej padł na Oldermana i teraz dopiero zobaczyła krew na jego twarzy, sączącą się z rany na czole. Popatrzyła nań obłąkana, potem na zwłoki syna.
Zdawało się, że w tej chwili w mózgu jej odbybywał się jakiś straszliwy przewrót.
Patrzyła tak długo, — wreszcie wybuchła szalonym śmiechem.
— Och, Agato! biedna moja, ukochana! Przyjdź do zmysłów! Patrz na mnie i płacz, płacz razem ze mną naszego dziecka, naszego ukochanego syna. Agato, żono moja! Przysięgam ci na rany Chrystusa Pana, przysięgam ci tu, wad zwłokami dziecka naszego, iżem bronił jego życia, że pomszczę się zań, że rzucę to przeklęte gniazdo podłości i żyć już będziemy razem, jako małżonkowie. Usłysz mnie, Agato biedna!
Kobieta wciąż się śmiała.
Promieni słońca padł przez szerokie otwarte okno i oświecił skrwawione zwłoki Rudolfa.