Strona:PL Wincenty Rapacki - Hanza.djvu/53

Ta strona została przepisana.

— Co mogło skojarzyć tak niedobraną parę? Musi w tem być jakaś tajemnica!
Pani Agata miała już lat trzydzieści kilka, była więc w dobie owej Balzakowej piękności, która bywa najponętniejszą.
Mieli jednego syna, który od lat ośmiu swego życia chował się gdzieś zdała od domu. Zresztą było to.małżeństwo bardzo przykładne.
Kuternoga Pater-noster-macher, który był mniejszy od żony przynajmniej o pół głowy, towarzyszył jej regularnie do kościoła i z wielką ątencyą prowadził do cechowej ławki tokarzy, będącej tuż pod amboną.
Mieszkanie ich na piętrze — oprócz izby czeladnej, która była, salą jadalną i sypialnią pana majstra od frontu, miało tylko jeden pokój od tyłu, w którym znów był rodzaj salonu i służył za sypialnię pani Agaty. Dzielił je ciemny przedpokój.
A zajmowały te dwie izby całą szerokość domu.
Tak mieszkali prawie wszyscy zamożniejsi mieszczanie; biedniejsi chowali się po strychach.
Miejsca było szczupło.
Rynek krakowski w początkach piętnastego wieku był o wiele mniejszy.
Ten rynek gorzał kilkanaście razy.
Po takiej pogorzeli, gdy go odbudowywano, poczęto rynek rozszerzać.
To też prócz kościoła Panny Maryi i Sukiennic, nic się nie dochowało do naszych czasów.
Kto chce sobie odtworzyć w wyobraźni ówczesny rynek, niech popatrzy na drewniane domy w Wiśniczu. Niech je sobie podłuży o wysokość piątr trzech, potem niech zetrze z nich barwę wieków blizko pięciu, niech je upstrzy w rzeźby dziwaczne i malowidła jaskrawe,