Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.
GREEN
Sacred Blue, jak mówią Francuzi. Gdybym sam to wiedział. Stało się to tak szybko, że nie zdążyłem wydać im rozkazów.
ROZHULANTYNA
(nagle wesoło jakby wszystko jej się w głowie rozjaśniło)
A może to jest jedynem rozwiązaniem! Może tak właśnie trzeba.
MÓZGOWICZ
(obojętnie)
A może? Któż to może wiedzieć?
(Wchodzi Balantyna Fermor, ubrana w kostjum do gry w golfa).
(Rozhulantyna rzuca się na jej spotkanie)
ROZHULANTYNA
Szczęście, żeś przyszła. Czy widzisz co za katastrofa? Aż mi się śmiać chce z tego, tak jest to dzikie jakieś i nieprawdopodobne.
MÓZGOWICZ
(deklamuje)

(Wszyscy słuchają skamieniali).
Nad zrębem planety,
Pośród gwiezdnej nocy,
Szereg alefów w nieskończoność pełznie.

I nieskończoność, unieskończoniona