Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/060

Ta strona została uwierzytelniona.
KSIĄŻĘ TENGAH
(do Izi)
Jedyna moja, moje bóstwo! Czemu nie widzisz mnie, czemu mnie odpychasz? Czyż twoje białe ciało nie chce być ofiarą podziemnego ognia? Jestem sam jak ognista góra. Chcesz to cię spalę jednym moim oddechem.
IZIA
Twój oddech nie pachnie siarką, tylko surowem mięsem, książę. Nikt jeszcze nie spalił nikogo przy pomocy surowego mięsa.
MÓZGOWICZ
(do księcia Tengah)
Mówiłem ci czarno-żółty bydlaku, że to jest zwykła biała gąska. Masz teraz prawdę z ust, które całowałeś przed chwilą z najwyższą miłością.
(Książe Tengach chwieje się)
KSIĄŻĘ TENGAH
(z rozpaczą)
Zdradziłem siebie. Straszliwe są kłamstwa białych, straszliwym jest jad ich dusz, zatrutych mądrością. Słowa ich są bardziej zabójcze niż nasze miecze, a broń ich silniejsza od świętości naszych bóstw. Biały Radżdżo! Nie zabijam cię, bo nie chcę, by twoja podła krew splamiła mój miecz, przeznaczony dla prawdziwych, godnych mnie wrogów.