Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.
GREEN
(nie panując nad sobą)
Jakże cię kocham Iziu! Jak można… Tak krótko, tak mało… A potem takie rozstanie… Och, jakże cię kocham.
BALANTYNA
(do majtków)
Bierzcie go chłopcy! A trzymajcie go zdrowo. Bo to największy mózg cywilizowanego świata. Trochę zboczony, bo wszystko co wielkie, musi być zboczonem i perwersja jest dziś poprostu synonimem wielkości.
(Majtkowie biorą Mózgowicza i wychodzą z Fitz-Geraldem i Balantyną. Green zatyka kołek z angielską flagą).
IZIA
A jednak żal mi czegoś. Sama niewiem czego. Zostanie tylko sen. Wspomnienie nie byłych nigdy wypadków. (z nagłą decyzją) Green — muszę ci powiedzieć wszystko: zdradziłam cię z Tumorem.
(Green zwija się w kłębek z bólu i zazdrości i w tejże chwili rozpręża się w dzikiem pożądaniu).
GREEN
(rzucając się bezwładnie na Izię)
Kocham cię, kocham cię! Milcz! Są chwile tylko, a wszystko jest złudzeniem w nieskończonych nieskończonościach bytu.