Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.
z transcendentalnej dynamiki jest podłą farsą. Ale któż są ci zbrodniarze w Akademji? Któż są ci, (wskazuje na Greena) któż są te kanalje z Em. Si. Dżi. Eu. Takich potworów nie nosiła jeszcze ziemia na sobie. Och, gdybym mógł wydrzeć mózg mój z czaszki, gdybym mógł na nowo to zrozumieć.
(Maurycy uspokaja Izię, która podnosi się z uśmiechem)
MAURYCY
(wstając razem z nią)
Będziemy pisać razem wiersze. Wszystko da się jeszcze odrobić.
IZIA
Moryś: ratuj mnie. Ty jeden możesz. Tylko czy to nie będzie powtórzeniem wszystkiego, co już było raz kiedyś?
MAURYCY
Nie, Iziu. Pamiętasz naszą rozmowę na zielonej kanapce wczoraj? Pamiętasz, coś mi powiedziała?
IZIA
Że nieskończoność jest to wywrócona do góry dnem osobowość. To były pojęcia twego ojca. Ja muszę to stworzyć w formie czystej.
MAURYCY
(obejmując ją)

Razem to stworzymy. To jest przeciwwaga dla intele-