Ta strona została uwierzytelniona.
nia, szukając po wszystkich kątach owego pudru, którego jakby na złość znaleźć nie można.
Jest nareszcie.
Wyciąga z szafki imitującej kredens, koszyczek z bułkami, między któremi czerwieni się atłasowa oprawa puszki i błyszczy pudełko blaszane.
— Może tam jest i lusterko? — pyta pani Helena, posypując nos pudrem.
— Jeszcze czego, może i lusterka mam szukać? — burknęła Mania. — Niech już mama idzie, bo ta sroka cały salon splondruje. Niechby tak zajrzała za piec!... No!
— Przerażasz mnie, Ma-