Ta strona została uwierzytelniona.
z wysokości trzech sienników i kilku poduszek prosto w objęcia matki.
— Kciała mnię bić — skarży się Kazio, ukazując palcem Mańkę.
— Mamo, przykrzy mi się! — piszczy Zosia.
Matka tuli do piersi jasne główki, całuje zamorusane buziaki.
— Biedne moje maleństwa! — wzdycha.
— Ale puście mnie aniołki! Muszę już iść... Ewcia się z wami pobawi...
— Aha! pobawi! — mówi zadąsany Kazio.
— Dzieci na górę! — wydała krótki rozkaz Mańka i czwórka w mgnieniu oka znalazła się na wyżynach.