Ta strona została uwierzytelniona.
chach” psujących, co tylko w “łapkę wezmą”.
Pani Helena uczepiła się tego tematu i z żywą gestykulacyą jęła opowiadać “drogiej pani”, co i kiedy przytrafiło się Kazikowi lub Józi. W chwilach atoli, kiedy pani Pniewska spoglądała jadowitym wzrokiem na małżonka, pomagającego ślicznej Ewci, pani Helena ukazywała córce dużą dziurę na serwecie.
Nareszcie dojrzała ją Ewka.
— Ach, pokraki! Czemu was nie mogę wyrzucić za okno!
— Ewciu, pospiesznie z herbatą... — rzuciła obojętnie na pozór pani Helena.
— W tej chwili, mamo...