Ta strona została skorygowana.
Nagle czapkę na stół ciska,
Z oczu zamiar jakiś błyska:
Już mu czoło namysł daje,
Już go w pewność uśmiéch zmienia;
Lecz znów nagły cień powstaje
Zamyślenia czy zwątpienia.
Coś go trapi, coś go dąsa,
Bo wykrzyknął, kręcąc wąsa:
— „Cha! A gdyby za złe wzięli,
To do djabła afekt bratni
Całéj mojéj paranteli.
Z méj gałęzi, jam ostatni!
Gdyby jednak w chęci złéj
Cześnik wtedy jeszcze trwał,
Lekceważyć gdyby śmiał:
Hola! mimo córki twéj,
Niechno Waszmość mię nie drażni,
Aniś śnił o takiéj łaźni,
Jakąbym ci sprawił, stary!
Ja-ć karmazyn dobréj wiary!“
Do podwojów pobiegł wraz,
Tam pachołków cały rój.
„Wołać Wygę!“ nagle wrzasł,
Aż śród starych brzękło zbrój.