Strona:PL Wolter-Kandyd.djvu/079

Ta strona została uwierzytelniona.

Zaczem, obracając się ku niemu, rzekł: „Jest pan zapewne zdania, że wszystko idzie jak najlepiej w świecie fizycznym i moralnym i że nic nie mogłoby się dziać inaczej? — Ja? odparł uczony, ani odrobinę; uważam, iż wszystko idzie u nas na opak; nikt nie zna swojej rangi ani stanowiska, nie wie co czyni ani co powinien czynić. Z wyjątkiem kolacji które bywają dość wesołe i przy których panuje jakaś harmonja, resztę czasu trawi się na niedorzecznych kłótniach: jansenistów z molinistami, sądowników z klechami, literatów z literatami i dworaków z dworakami, finansistów z ludem, mężów z żonami, krewnych z krewnymi; jedna ustawiczna wojna“.
Kandyd odpowiedział: „Widziałem gorsze rzeczy; ale pewien mędrzec, którego, na nieszczęście, powieszono, pouczył mnie, że to wszystko jest właśnie doskonale: to są cienie na pięknym obrazie. — Pański wisielec kpił sobie chyba z ludzi, rzekł Marcin; te jego cienie, to ohydne plamy. — To ludzie robią te plamy, rzekł Kandyd, i nie mogą inaczej. — Zatem, to nie ich wina“, rzekł Marcin. Gracze, nie rozumiejący przeważnie nic z tego języka, pili; Marcin zapuścił się w dysputę z uczonym, Kandyd zaś opowiedział pani domu to i owo ze swych przygód.
Po wieczerzy, margrabina zaprowadziła Kandyda do buduaru i posadziła go na kanapie. „I cóż! rzekła, wciąż tedy kochasz bez opamiętania pannę Kunegundę von Thunder-ten-tronckh? — Tak, pani“, odparł Kandyd. Margrabina rzekła z tkliwym uśmiechem: „Odpowiadasz jak galant z Westfalji; Francuz powiedziałby: Prawda, kochałem pannę Kunegundę; ale, widząc ciebie, pani, lękam się że już jej nie kocham. — Ach, pani, odparł Kandyd, odpowiem jak zechcesz. — Twoja miłość dla niej, rzekła margrabina, obudziła się gdyś jej podnosił chusteczkę: otóż, pozwalam abyś mi podniósł podwiązkę. — Z całego serca“, rzekł Kandyd; i tak uczynił. „A teraz, zapnij mi ją“, rzekła dama; Kandyd znów był posłuszny. „Widzisz, młodzieńcze, rzekła dama, jesteś tu obcy; paryskim wielbicielom każę niekiedy wzdychać dwa tygodnie, ale tobie gotowam ulec