Strona:PL Wolter-Kandyd.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.
XXIII. Jak Kandyd i Marcin przybijają do brzegów Anglji i co tam widzą.

„Och, Panglossie! Panglossie! Och, Marcinie! Marcinie! Och, droga Kunegundo! czemże jest ten świat? powiadał Kandyd, stojąc na pokładzie. — Czemś bardzo niedorzecznem i bardzo ohydnem, odpowiadał Marcin. — Znasz Anglję; czy ludzie są tam równie pomyleni jak we Francji? — To znowuż inny rodzaj szaleństwa, rzekł Marcin. Wiesz, że te dwa narody są z sobą w wojnie[1] o parę morgów śniegu gdzieś wpodle Kanady, i że wydają na tę wojnę znacznie więcej niż cała Kanada warta. Określić szczegółowo, czy w jakimś kraju więcej jest kandydatów do kaftana bezpieczeństwa niż w drugim, na to moja słaba wiedza nie pozwala; wiem tylko, że, naogół, ludzie, których mamy niebawem oglądać, są wielce żółciowi“.
Tak rozmawiając, przybili do Portsmouth; mnogość ludu cisnęła się na wybrzeżu i przyglądała się z zajęciem dość otyłemu człeczynie, który klęczał z zawiązanemi oczami na pokładzie okrętu.[2] Czterech żołnierzy, ustawionych naprzeciw nieboraka, wpakowało mu, z największym spokojem, po trzy kule w głowę; poczem, całe zgromadzenie rozeszło się wielce zadowolone. „Cóż to znowu znaczy? rzekł Kandyd; co za bies sprawuje wszędy władzę?“ Zapytał, kim był ów grubas, którego zgładzono właśnie w sposób tak ceremonialny. „To pewien admirał, odpowiedziano mu. — Za cóż zabito teog admirała? — Za to, objaśniono go, że on nie zabił dosyć ludzi: wydał bitwę admirałowi francuskiemu; otóż, osądzono, iż niedosyć się doń zbliżył. — Ależ, rzekł Kandyd, admirał francuski musiał być równie daleko od angielskiego, jak ten od niego? — Zapewne, odpowiedziano, ale w tym kraju uważają, iż dobrze jest, od czasu do czasu, uśmiercić admirała aby zachęcić innych“.

Kandyd był tak oszołomiony i zgorszony, że nie chciał nawet wysiąść na ląd; ułożył się z właścicielem statku (choćby ów miał

  1. Aluzja do epizodów kolonjalnych wojny siedmioletniej (1756—1763).
  2. Aluzja do egzekucji admirała Byng, którego Wolter, nie znając go zresztą osobiście, daremnie starał się ocalić. Admirała Byng stracono, w r. 1757, za to, że dał się pobić koło Minorki flocie francuskiej, mimo że nie udowodniono mu ani zdrady ani zaniedbania.