— Jerzy, skarbie mój, powiedz przecie cokolwiek. Czyż nie mówiłam ci zawsze, że będąc w odwiedzinach, powinieneś od czasu do czasu coś powiedzieć? Mów, gdy się z tobą rozmawia.
— Nikt zemną nie rozmawiał.
— Jerzy, wszak mi przyrzekłeś być i grzecznym?
— A cóż ja zrobiłem?
Mrs. Chaworth przerwała:
— Czy nie chciałbyś obejrzeć obrazów?
— Nie, dziękuję. Najprzyjemniej mi, gdy mię zostawiają w spokoju.
— Nie sądź go, pani — rzekła na to Mrs. Byron — z tego co tu widzisz. Potrafi on być wybornym, jeżeli zechce.
— Wybornym! — mruknął Byron pod nosem.
— Jerzy, czemu mruczysz? Jerzy, czemu mi zaprzeczasz? Czyż nie mówiłam ci zawsze... Czy nie słyszysz, co ja mówię!
— Niech sobie wszyscy słuchają, co mówi Mrs. Byron!
— Nie nazywaj mię Mrs. Byron, tak się nie mówi do matki! Nie chcę, żebyś mię nazywał Mrs. Byron...
Strona:PL Wrzesień - Lord Byron.djvu/18
Ta strona została przepisana.