udzielić mu nicości. Duchy te przed rozwianiem się rzucają na niego przekleństwo, że on nigdy spokoju nie znajdzie i wiecznie zagrożony śmiercią, nigdy nie umrze.
W 2-ej scenie Manfred błądzi po górach Alpejskich; na szczycie Jungfrau pragnie znaleźć śmierć; w chwili jednak, kiedy chce się rzucić w przepaść, strzelec przechodzący zatrzymuje go, ratuje i prowadzi do swej chaty. Rozmowa Manfreda z tym człowiekiem zapełnia akt następny; poczem Manfred udaje się do wodospadu, by rusałka siklawy udzieliła mu spokoju: woda, która z początku gwałtownie pryska, a potem płynie równomiernie, zdaje mu się obrazem przez długie walki zdobytego spokoju ducha. Tu opowiada Manfred rusałce historyę swego życia; jest to powieść tajemnicza, w której — jak przypuszczają — Byron własne dzieje opowiada. Ukochanej istocie z własnej winy serce złamał i doprowadził ją do śmierci.
Motyw ten zresztą powtarza się u Byrona często np. w Giaurze. „...Ja byłem przyczyną śmierci, lecz nie ja zabiłem”.
Strona:PL Wrzesień - Lord Byron.djvu/49
Ta strona została przepisana.