Zamek, na którym brzmiało wesele
Wieczna żałoba pokryje,
Na wałach dzikie porośnie ziele,
U wrót pies wierny zawyje.
Pójdź tu, mój paziu, paziu mój mały!
Co znaczą te łzy i żale?
Czyli cię wichrów zdąsanych szały,
Czy morskie lękają fale?
Rozwesel oko, rozjaśnij czoło!
W dobrym okręcie, w pogodę,
Lotny nasz sokół nie tak wesoło,
Jak my polecim przez wodę.
— »Niech fala szumi, niech wicher głuszył
Nie dbam pogoda, czy słota:
Te łzy wyciska z głębi mej duszy
Nie bojaźń, ale tęsknota;
Bo tam mój stary ojciec zostanie,
Tam matka zostanie droga,
Tam wszyscy moi, prócz ciebie, panie,
Prócz ciebie tylko i Boga.
»Ojciec spokojnie mię błogosławił,
Nie plącze, ani narzeka;
Lecz matka, którą-m we łzach zostawił,
Z jakąż tęsknotą nas czeka?«
— Dość, dość, mój paziu! te łzy dziecinne
Żrenicy twojej przystoją;