Strona:PL Wszystkie dzieła polskie Jana Kochanowskiego (wyd.Altenberg) t.1 156.jpeg

Ta strona została przepisana.



ZGODA.





Ja zgoda, która sporne planety sprawuję,
Ziemię, wodę, wiatr, ogień w żywiołach miarkuję,
Stróż rzeczypospolitych, zdrowie i obrona
Miast wszytkich, przyszłam tu, chocia nie proszona,
Do was o potomkowie Lecha słowieńskiego!
Lutując niefortuny państwa tak zacnego,
Które, od przodków waszych pięknie założone,
Prze wasz rosterk domowy mdleje roztargnione:
Chwała pańska nie idzie w zgodzie a w jedności,
Jako sam pan przykazał, ale wszeteczności
I bluźnierstwa pełne są zbory chrześciańskie,
Czego nigdy nie słyszą bóżnice pogańskie.
Więc jako w wierze tak i w pospolitej rzeczy
Każdy swą porze,[1] każdy swoje ma na pieczy,
A dobro pospolite prze wnętrzną niezgodę
Odnosi ciężką żałość i okrutną szkodę:
Sądy milczą i prawa; a czem się chlubicie,
Onę tak piękną wolność niebacznie tracicie.
Bo w tym nierządzie chudzi u pana w niewoli,
A w jednem prawie siedząc, okrutnie to boli.

  1. Każdy o swoim zysku myśli.