Który hardym miesza rzeczy,
A skromne ma na swej pieczy.
O! hardy, nieunoszony
On tyran północnej strony,
Któremu jako sam mniema,
Świat tak wielki równia nie ma —
. . . . . . . . . . plac mężnemu
Puścił królowi polskiemu,
Nie oparł się aż o lody
Niepławnej północnej wody.
Granic i zamków budownych
Odbieżał i miast warownych;
Płatna[1] to, kiedy o duszę,
I sam go obmówić[2] muszę.
Obróć dwój kóń prędkonogi
Nieścigniony carze drogi!
Chcesz być groźnym, a uciekasz;
Jeśliś płochy, hardzie nie każ.
Teraz był czas prorokować,
Komu szłyk[3] naprzód zdejmować;
Teraz się było dowiadać,
Kto ma naprzód z konia spadać?
Bóg pomóż, królu jedyny
Szerokiej polskiej krainy!
Umiesz ty hardym dogodzić,
Ani się im dasz rozwodzić.
Zdjąłeś maszkarę butnemu
. . . . . . . . . . . . . . . .
Pokazałeś, że nie kąsa,
Chocia to porożem[4] wstrząsa.
W zamcech[5] nadzieję pokładał,
Ale i tych prędko stradał;
Nie przyszło mu do odsieczy;
Głowy ostrzec[6] bardziej grzeczy.
Znowu tedy, zkąd był wyszedł,
W ręce polskie Połock przyszedł
Za powodem szczęśliwego
Stefana króla polskiego.
Nie pomogły kule częste,
Zręb mocne, baszty gęste;
Puściły żelazne brony;[7]
A ty królu nie zmożony!
Nie tylko zamki budowne
I twierdze bierzesz warowne,
Ale, co chwalebniejsza w tobie,
Jesteś silen i sam sobie.
——————