— Wstań i wykonaj, com powiedział! — rzekł gość.
Gospodarz podniósł się ociężale, wyszedł do izby, gdzie spał Hub i długo tam czegoś szukał. Zamykał i otwierał szafy, przeszukiwał wnętrze kufrów. Wreszcie wyszedł, niosąc w ręku małą siekierkę i gracę na długiem stylisku. Nie rzekłszy słowa, wyszedł z pokoju.
W domu nastała cisza. Wiatr wzdychał u węgłów i huczał na poddaszu. Machnicki siedział z głową podpartą na ręku, zatopiony w myślach. Zwolna jego twarz stawała się mniej sztywną, łagodniała. Powiódł oczyma po bielonych ścianach dworu, po starych-prastarych meblach, dawnych sprzętach, po wizerunkach marszałków napoleońskich, wiszących tam i sam, po sczerniałych podobiznach Kościuszki i księcia Józefa... Wstał z miejsca i więziennym obyczajem, wskutek odruchu nieświadomości, począł na palcach chodzić z kąta w kąt izby gościnnej. Od ruchu jego postaci płomienie świec chwiały się w różne strony, a cień wałęsał się po ścianach, powale i kątach. W jednej chwili, dla samego siebie niespodzianie, ujął w rękę świecę i tak samo na palcach, cichaczem wszedł do sypialni sąsiedniej. Przysłonił dłonią płomień i patrzał na uśpionego chłopczyka. Hub chrapał, w twardym śnie pogrążony. Ręce jego były rozrzucone, bezwładna głowa wbiła się w głębinę poduszki. Pod zwichrzoną czupryną widać było czoło białe, jak płatek śnieżystej róży. Policzki i uszy były ponsowe, tryskające zdrowiem. Rozchylone usta przypominały pąk kwiatu co się pod słońcem rozwija. Nocny gość oparł się pier-
Strona:PL Wszystko i nic (Żeromski).djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.