Strona:PL Wszystko i nic (Żeromski).djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

mapie miejsca, tłómaczyłem rozmaite rzeczy. On się pytał...
Machnicki nie dokończył zdania i poszedł dalej. Hub pobiegł za nim, wołając:
— Ale pan mi o tem honorze nie powiedział.
— O honorze... — mruknął Machnicki w zamyśleniu. — To trudne dla ciebie, mój bracie, to trudne. Za malutki jesteś, żebym ci miał takiemi sprawami głowinę zaprzątać.
— A kiedy ja rozumiem!
— Cóż ja z tobą mam począć? Dawniej był naszym wodzem wielki wojownik, Napoleon, a później został naszym wodzem nie wojownik, lecz mistrz na placu musztry. Ten wielki książę nie chciał w nas szanować nieszczęścia i nienawidził naszej czci.
— Czy to prawda, że ten wielki książę... ma nos mopsa, głos ropuchy, a rzęsy jeża?
Twarz Machnickiego stała się szara, posępna i surowa. Oczy jego zaciągnęła ciemność. Mówił do dziecka:
— Nie mów o tem nigdy głośno, do nikogo, nigdy! Naucz się milczeć! Nie powtórzysz tego słowa już nigdy?
— Nie powtórzę.
— Jeżeli mi przyrzekniesz, że już nigdy nie będziesz tego głośno mówił, powiem ci, co to znaczy honor.
— Będę milczał.
— A więc... Byli oficerowie, co z Napoleonem odbyli pochody, bili się na południu i na północy w stu bitwach i co sami bywali wodzami. A kiedy weszli do