Strona:PL Wujek-Biblia to jest księgi Starego i Nowego Testamentu 1923.djvu/0053

Ta strona została uwierzytelniona.


19.Przetóż jeszcze we drzwiach przystąpiwszy do szafarza domowego,

20.Rzekli: Prosimy cię, panie, abyś nas wysłuchał: Już przedtem przyjechaliśmy kupować żywności:

21.Których nakupiwszy, gdyśmy przyjechali do gospody, otworzyliśmy wory nasze i naleźliśmy pieniądze na wierzchu worów, któreśmy teraz pod tąż wagą odnieśli.

22.Lecz i drugie śrebro przynieśliśmy, abyśmy nakupili co nam potrzeba: niemasz w sumnieniu naszem, ktoby je włożył do worków naszych.

23.A on odpowiedział: Pokój z wami, nie bójcie się: Bóg wasz, i Bóg ojca waszego dał wam skarby do worów waszych; bo pieniądze, któreście mi dali, dobre ja u siebie mam. I wywiódł do nich Symeona.

24.A wwiódłszy je w dom przyniósł wody, i umyli nogi swe: dał téż i osłom ich obrok.

25.A oni gotowali dary, aż przyszedł Józeph w południe; słyszeli bowiem, że tam chleba pożywać mieli.

26.Wszedł tedy Józeph do domu swego, i ofiarowali mu dary, trzymając w rękach swoich: i pokłonili się mu aż do ziemie.

27.A on łaskawie je pozdrowiwszy, pytał ich, mówiąc: Zdrówże jest ojciec wasz stary, o którymeście mi powiadali? żyw jeszcze?

28.Którzy odpowiedzieli: Zdrów jest sługa twój, ojciec nasz: jeszcze żyw. I schyliwszy się, pokłonili się mu.

29.Tedy podniósłszy Józeph oczy, ujrzał Benjamina, brata swego rodzonego, i rzekł: Ten jest brat wasz maluczki, o którymeście mi powiadali? I znowu: Bóg ci, pry, bądź miłościw synu miły.

30.I pokwapił się; bo się wzruszyły były wnętrzności jego nad bratem swym, i łzy się mu rzucały: i wszedłszy do komory płakał.

31.I zasię umywszy twarz wyszedł, i wstrzymał się, i rzekł: Kładźcie chleb.

32.Który położywszy, osobno Józephowi, a osobno braciéj, Egiptyanom téż, którzy pospołu jedli, osobno; (nie godzi się bowiem Egiptyanom jadać z Hebrejczyki, i mają za nieczystą takową biesiadę).

33.Siedli przed nim, pierworodny według pierworodzieństwa swego, a najmłodszy według lat swoich: i dziwowali się bardzo,

34.Wziąwszy części, które od niego brali: a większa część dostała się Benjaminowi, tak iż piącią części przechodziła. I pili, i popili się z nim.


ROZDZIAŁ XLIV.
Józeph kubek kazawszy w wór Benjaminów skryć, braty hamuje, trapi, frasuje. Judas się za Benjamina w niewolą ofiaruje.

A Józeph rozkazał szafarzowi domu swego, mówiąc: Napełnij wory ich zbożem, ile wziąć mogą: a włóż każdego pieniądze na wierzchu woru jego.

2.A kubek mój śrebrny i pieniądze, które dał za pszenicę, włóż na wierzch woru młodszego. I stało się tak.

3.A gdy było rano, puszczono je z osły ich.

4.I już byli z miasta wyjechali, i niedaleko odjechali: kiedy Józeph, zawoławszy szafarza domu, rzekł: Wstań, a goń męże: a poimawszy ich, mów: Przeczeście oddali złe za dobre?

5.Kubek, któryście ukradli, jest ten, z którego pan mój pija, i w którym zwykł wróżyć: bardzoście złą rzecz uczynili.

6.Uczynił on jako był kazał. I poimawszy ich, mówił do nich od słowa do słowa.

7.Którzy odpowiedzieli: Czemu tak mówi pan nasz, żeby słudzy twoi takiéj złości dopuścić się mieli?

8.Pieniądze, któreśmy naleźli na wierzchu worów, odnieśliśmy do ciebie z ziemie Chananejskiéj: a jakoż zatem iść może, abyśmy ukraść mieli z domu pana twego złoto albo śrebro?

9.U któregokolwiek z sług twoich najdzie się to, czego szukasz, niech umrze: a my będziemy niewolnikami Pana naszego.

10.Który rzekł im: Niechaj będzie według wyroku waszego: u któregokolwiek się najdzie, ten niech będzie niewolnikiem moim, a wy będziecie niewinnymi.

11.I tak złożywszy prędko wory na ziemię, otworzył każdy swój.

12.Które przeszukawszy, począwszy od starszego aż do młodszego, nalazł kubek w worze Benjaminowym.