Strona:PL Wujek-Biblia to jest księgi Starego i Nowego Testamentu 1923.djvu/0260

Ta strona została uwierzytelniona.

na ulicy miejskiéj, a żaden ich nie chciał przyjąć do gospody.

16.Alić oto przyszedł człowiek stary, wracający się z pola i od roboty swéj wieczór, który téż był z góry Ephraim, a gościem mieszkał w Gabaa, a ludzie onéj krainy byli synowie Jemini.

17.I podniósłszy oczy ujrzał starzec człowieka siedzącego z tłomoczki swemi, na ulicy miasta: i rzekł do niego: Zkąd idziesz? a dokąd idziesz?

18.Który mu odpowiedział: Wyjechaliśmy z Bethlehem Judy, a idziem do miejsca naszego, które jest w boku góry Ephraim, zkądeśmy byli wyszli do Bethlehem: a teraz idziemy do domu Bożego, a żaden nas nie chce przyjąć pod dach swój:

19.Mających plewy i siano na obrok osłom, a chleb i wino na moję i służebnice twojéj potrzebę, i chłopca, który jest zemną: niczego nie potrzebujemy jedno gospody.

20.Któremu starzec odpowiedział: Pokój z tobą niech będzie: ja dam, czego potrzeba: tylko proszę, żebyś nie stał na ulicy.

21.I wwiódł go do domu swego i dał osłom obrok: a skoro umyli nogi swoje, wziął je na ucztę.

22.A gdy oni używali, a po utrudzeniu z drogi, jedząc i pijąc ciała posilali, przyszli mężowie miasta onego, synowie Belial, (to jest bez jarzma), a obstąpiwszy dom starców, we drzwi bić poczęli, wołając na pana domu i mówiąc: Wywiedź męża, który wszedł do domu twego, że będziem z nim czynić, co chcemy. [1]

23.I wyszedł do nich starzec i rzekł: Nie chciejcie, bracia, nie chciejcie czynić tego złego; bo wszedł człowiek do gospody mojéj, a przestańcie od tego szaleństwa.

24.Mam córkę dziewicę, a ten człowiek ma nałożnicę, wywiodę je do was, że je poniżycie, a waszę psotę wypełnicie, tylko proszę, téj niecnoty przeciw przyrodzeniu z mężem nie czyńcie.

25.Nie chcieli słuchać mowy jego. Co widząc on człowiek, wywiódł do nich nałożnicę swoję, i dał ją na swawolą ich: z którą gdy całą noc psotę płodzili, puścili ją rano.

26.A niewiasta gdy ciemności mijały, przyszła do drzwi domu, w którym jéj Pan mieszkał i tam upadła.

27.A gdy było rano, wstał człowiek i otworzył drzwi, aby zaczętą drogę skończył: a oto nałożnica jego leżała przede drzwiami, rozciągnąwszy ręce na progu.

28.Do któréj on mniemając, żeby spała, mówił: Wstań, a idźmy. Która gdy nic nie odpowiedziała, obaczywszy, że umarła, wziął ją i włożył na osła i wrócił się do domu swego.

29.Do którego wyszedłszy, porwał miecz, a ciało żony, i z kościami jéj, na dwanaście części i sztuk zrąbawszy, rozesłał po wszystkich granicach Izraelskich.

30.Co każdy ujrzawszy spółem wołali: Nigdy się takowa rzecz nie stała w Izraelu od tego dnia, którego wyszli ojcowie nasi z Egiptu aż do tego czasu. Wydajcie wyrok, a spółecznie postanówcie, co trzeba czynić.


ROZDZIAŁ XX.
Wszystek lud Izraelski walczy na pokolenie Benjamin, dla zamordowanéj niewiasty: za trzeci kroć je porazili i wytracili co do szczętu, prócz sześcidziesiąt, którzy byli uciekli na puszczą.

Wyszli tedy wszysczy synowie Izraelowi, i zgromadziwszy się wespół jako mąż jeden, od Dan aż do Bersabee i ziemie Galaad, do Pana do Maspha.

2.I wszyscy węgłowie ludu i wszystkie pokolenia Izraelowe zeszły się do zgromadzenia ludu Bożego, czterysta tysięcy pieszych waleczników.

3.(Ani to tajno było synom Benjamin, że się zeszli synowie Izraelowi w Maspha.) I spytany Lewita, mąż niewiasty zamordowanéj, jako się tak wielka złość stała,

4.Odpowiedział: Przyszedłem do Gabaa Benjamin z żoną swą i tamem stanął.

5.Alić oto ludzie onego miasta obstąpili w nocy dom, w którymem stał, chcąc mię zabić, a żonę moję niesłychaną zapalczywością wszeteczeństwa gwałcąc: nawet umarła.

6.Którą porwawszy rozsiekałem w sztuki, i rozesłałem części po wszystkich granicach osiadłości wa-

  1. Gen. 19, 5.