słowa Pańskie do ludu, który był prosił króla u niego,
11. I rzekł: To będzie prawo króla, który ma panować nad wami: Syny wasze brać będzie, i postawi je na woziech swych, i uczyni sobie jezdne, i którzy mają biegać przed poczwornemi jego,
12. I poczyni sobie tysiączniki setniki, i oracze ról swoich, i żeńce zboża, i rzemieślniki zbroi i wozów swoich.
13. Córki téż wasze uczyni sobie aptekarki i kucharki i piekarki.
14. Pola téż wasze i winnice i oliwnice co najlepsze weźmie, i rozda sługom swoim.
15. Ale i ze zboża waszego, i z dochodów winnic dziesięcinę brać będzie, aby dał rzezańcom i służebnikom swoim:
16. Sługi takiéż wasze i służebnice i młodzieńce co lepsze, i osły brać będzie, i obróci na robotę swoję.
17. Z trzód téż waszych będzie brał dziesięcinę, a wy będziecie mu niewolnikami.
18. I będziecie wołać w on dzień przed obliczem króla waszego, któregoście sobie obrali: a nie wysłucha was Pan dnia onego, żeście sobie prosili króla.
19. A nie chciał lud usłuchać głosu Samuelowego, ale rzekli: Inaczéj nic: król bowiem będzie nad nami.
20. A my téż będziemy jako wszystkie narody: a będzie nas król nasz sądził, i będzie wychodził przed nami, i będzie wiódł wojny nasze za nas.
21. I słuchał Samuel wszystkich słów ludu, i mówił je w uszach Pańskich.
22. I rzekł Pan do Samuela: Słuchaj głosu ich, a postanów nad nimi króla. I rzekł Samuel do mężów Izraelskich: Niech idzie każdy do miasta swego.
I był mąż z pokolenia Benjaminowego imieniem Cys, syn Abiel, syna Seror, syna Bechorath, syna Aphia, syna męża Jemini, siłą duży.
2. A miał syna imieniem Saula, wybornego i dobrego: i nie było męża z synów Izraelowych lepszego nadeń, od ramienia i wyżéj był wyższy niż wszystek lud.
3. I zginęły były oślice Cys, ojca Saul, i rzekł Cys do Saula, syna swego: Weźmij z sobą jednego z służebników, a wstawszy idź i szukaj oślic. Którzy gdy przeszli przez górę Ephraim,
4. I przez ziemię Salisa, a nie naleźli, przeszli téż przez ziemię Salim, a nie było ich: alić i przez ziemię Jeminego, i nie naleźli.
5. A gdy przyszli do ziemie Suph, rzekł Saul do sługi, który był z nim: Pójdź, a wróćmy się, by snadź ojciec mój nie zaniechał oślic, a o nas się nie frasował.
6. Który mu rzekł: Oto jest mąż Boży w tem mieście, człowiek zacny: wszystko, co on mówi, bez wątpliwości się stawa: teraz tedy pójdźmy tam, owo nam powie o drodze naszéj, dla któréjeśmy przyszli.
7. I rzekł Saul do sługi swego: Oto pójdziemy. Cóż poniesiemy do męża Bożego? chleba nie stało w taistrach naszych, a podarku nie mamy, którybyśmy dali człowiekowi Bożemu, ani czego inszego.
8. Sługa zaś odpowiedział Saulowi i rzekł: Oto się nalazła w ręce mojéj czwarta część sykla śrebrnego, dajmy człowiekowi Bożemu, aby nam oznajmił drogę naszę.
9. (Przedtem w Izraelu tak mawiał każdy, który szedł radzić się Boga: Przyjdźcie, a pójdziem do Widzącego; którego bowiem dziś prorokiem zowią, przedtem zwano Widzącym.)
10. I rzekł Saul do sługi swego: Bardzo dobra mowa twoja, pójdź, idźma: i poszli do miasta, w którem był mąż Boży.
11. A gdy wstępowali na górę miasta, naleźli dziewki wychodzące na czerpanie wody, i rzekli im: A jest tu Widzący?
12. Które odpowiadając rzekły im: Tu jest, oto przed tobą, śpiesz się teraz; bo dziś przyszedł do miasta, dziś bowiem jest ofiara ludu na wyżynie.
13. Wszedłszy do miasta, wnet go