Strona:PL Wujek-Biblia to jest księgi Starego i Nowego Testamentu 1923.djvu/0322

Ta strona została uwierzytelniona.

był z Geth, i rzekł król do ludu: Wynidę i ja z wami.

3.A lud odpowiedział: Nie wynidziesz; bo, chocia ucieczemy, nie wiele im na nas należeć będzie: choćby téż połowica z nas poległa, nie bardzo dbać będą; bo ty jeden jesteś za dziesięć tysięcy policzony: a tak lepiéj, że nam będziesz w mieście na pomocy.

4.Do których król rzekł: Co się wam zda dobrego, to uczynię. A tak stanął król u bramy: a lud wychadzał w hufiech swoich po stu i po tysiącu.

5.I przykazał król Jaobowi i Abisai i Ethai, mówiąc: Zachowajcie mi dziecię Absaloma. A wszystek lud słyszał, gdy król rozkazował wszystkim hetmanom o Absalomie.

6.A tak wyszedł lud w pole przeciw Izraelowi, i stoczyła się bitwa w lesie Ephraim.

7.I porażon tam jest lud Izraelski od wojska Dawidowego: i stała się porażka wielka dnia onego, dwudziestu tysięcy.

8.A była tam bitwa rozproszona po wszystkiéj ziemi, i daleko ich więcéj było, których był las pogubił z ludu, niż tych, których miecz pożarł był dnia onego.

9.I trafiło się, że napadł Absalom na sługi Dawidowe, siedząc na mule: a gdy wbieżał muł pod gęsty a wielki dąb, uwięzła głowa jego na dębie: a gdy on zawisł między niebem a między ziemią, muł, na którym siedział, przebieżał.

10.Obaczył to ktoś, i oznajmił Joabowi, rzekąc: Widziałem Absaloma wiszącego na dębie.

11.I rzekł Joab mężowi, który mu był powiedział: Jeźliś widział, czemużeś go nie przebił do ziemie? a jabym ci był dał dziesięć syklów śrebrnych i jeden pas rycerski,

12.Który rzekł do Joaba: Byś mi odważył w ręku moich tysiąc śrebrnych, żadnym obyczajem nie podniósłbych ręki mojéj na syna królewskiego; bo, gdyśmy my słyszeli, król rozkazał tobie i Abisai i Ethai, mówiąc: Strzeżcie mi dziecięcia Absaloma.

13.Ale bym téż był śmiele uczynił przeciw duszy mojéj, żadną miarą by to królowi tajno być nie mogło, i ty byłbyś przeciwko mnie.

14.I rzekł Joab: Nie tak, jako ty chcesz, ale rzucę się nań przed tobą. Wziął tedy trzy oszczepy w rękę swoję i utopił je w sercu Absalomowem: a gdy jeszcze drgał wisząc na dębie.

15.Przypadło dziesięć młodzieńców, giermków Joabowych, i usiekłszy zabili go.

16.I zatrąbił Joab w trąbę i zatrzymał lud, żeby nie gonił uciekającego ludu Izraelskiego, chcąc zfolgować mnóstwu.

17.I wzięli Absaloma i wrzucili go w lesie w dół wielki i nanosili nań kamienia kupę bardzo wielką, a wszystek Izrael uciekł do przybytków swoich.

18.Lecz Absalom wystawił był sobie jeszcze za żywota swego słup, który jest na dolinie królewskiéj; bo mówił: Nie mam syna: a to będzie pamiątka imienia mego. I nazwał słup imieniem swem, i zowią go Ręka Absaloma, aż do dnia dzisiejszego.

19.A Achimaas, syn Sadok, rzekł: Pobieżę a opowiem królowi, iż mu Pan uczynił sąd z ręki nieprzyjaciół jego.

20.Do którego rzekł Joab: Nie będziesz posłem tego dnia, ale dasz znać inszego: dziś nie chcę, abyś tę nowinę nosił; bo syn królewski umarł.

21.I rzekł Joab Chusy: Idź a oznajmij królowi, coś widział. Pokłonił się Chusy Joabowi i bieżał.

22.A Achimaas, syn Sadoków, znowu rzekł do Joaba: A co wadzi, jeźli ja téż za Chusym pobieżę? I rzekł mu Joab: Na co chcesz bieżeć, synu mój: nie dobrą nowinę przyniesiesz.

23.Który odpowiedział: I cóż, jeźli pobieżę? I rzekł mu. Bieżże. Bieżąc tedy Achimaas, krótszą drogą wybiegł Chusego.

24.A Dawid siedział między dwiema bramami: a stróż, który był na wierzchu bramy na murze, podniósłszy oczy ujrzał człowieka, a on sam bieży.

25.I zawoławszy powiedział królowi, a król rzekł: Jeźli sam jeden