bry anioł, gdziekolwiek będę, zaniesie ten krzyż na głowę twojego brata“.
Wyprawa skończyła się niepowodzeniem. Straż pograniczna austryacka wpadła na trop i Romanowski znalazł się w więzieniu. Straszne być musiały te tygodnie przymusowej bezczynności naszemu orlęciu w klatce, gdy tam już dzwonił zegar na dziejowy czyn. Wypuszczony (w początkach marca 63) wpadł jeszcze do Żukowa po błogosławieństwo rodziców. Widzieli wtedy syna po raz ostatni. W parę dni później już był po drugiej stronie kordonu jako żołnierz lelewelowskiego oddziału. Marzenia lat spełniły się. Strzaskaną w chwili poświęcenia lutnię miecz zastąpił. W józefowskiej potyczce dostał ranę śmiertelną w czoło. Był wtedy jasny kwietniowy dzień. Ciepły podmuch wiosenny niósł słodki dreszcz życia ocknionej przyrodzie i walczącej ziemi. Lecz na niego chłodem kładł się cień mogilny.
Strona:PL Wybór poezyi Mieczysława Romanowskiego. T. 1.djvu/024
Ta strona została przepisana.