Strącon był z drogi chwały, a pamięć zachował,
Kto świat miłością ducha swojego osnował
W tęczę, i z szczytu marzeń spadł w nicość codzienną;
W kim zemsty niespełnionej szereg lat nie zgłuszy...
Nie, ten jeszcze nie pojmie tych żądz, tych katuszy,
Które ma anioł ony na wieczność bezdenną,
Straszną — nieodmienną!
Daremny lot! — powietrzne opadły mu wiosła,
Zachwiał się i na ziemię runął król ciemności;
Ale w dumie, która go w nieskończoność niosła,
Nie wyrzekł się i teraz straconej jasności...
Powstał wyniosły, piękny wyrazem oblicza,
W oczach mu znów gorąca odżyła namiętność,
Na czole strasznych myśli władza tajemnicza
Wyryła, jak w, marmurze odwiekową smętność;
I w postaci miał dawną niezłamaną dzielność,
Spiżem w piersi mu stała nieprzeparta dola...
Strona:PL Wybór poezyi Mieczysława Romanowskiego. T. 1.djvu/179
Ta strona została przepisana.