Groty i miecze nim stępią na wrogu,
Siebie i ostrza powierzają Bogu.
Poranne słońce rozlewało blaski,
Jakby promienie czystej niebios łaski,
Ksiądz ewangelię począł w imię Boga,
Błysnęły w słońcu szable, jak na wroga,
A chórem grzmiały piersi rozrzewnione:
„Pod Twoje skrzydła weź Lud i Koronę!
Nad zagrodami u nas łuna świeci...
W zagrodach, Panie, nasze żony, dzieci!
Kraju i świątyń dziś bronim piersiami;
Jutro, gdy zorza zejdzie nad polami,
Czy im nie powie, że są sierotami?!...“
„Sanctus!“ dzwoniono! „sanctus Deus“, woła
Mnich przy ołtarzu, schylają się czoła,
Kasztelan szablą skinął, skłonił głowę,
Hucznie zagrzmiały kotły obozowe,
Znaki rycerskie, kopie i sztandary
Trzykroć schylono przed ołtarzem wiary,
A szeregami modlitwa zabrzmiała:
„Na wysokości Panu cześć i chwała!
„Pokój wybranym, ludziom dobrej woli...
„Panie! w pokutę przyjm to, co nas boli!