Strona:PL Wybór poezyi Mieczysława Romanowskiego. T. 2.djvu/054

Ta strona została przepisana.

Starcze! ty żywy nie wyjdziesz odemnie!
Mów!

PIAST.

Co mam wiedzieć? Czy to was tak dziwi,
Że chodzę smutny? Niech się nie przeciwi
Oko twe, królu, smutkowi naszemu.
Smutku i bogi nie bronią.

POPIEL (opamiętując się).

Idź! Twemu
Słowu ja wierzę. Idź do domu, stary.
A nie patrz nigdy w królewskie zamiary.

(Piast odchodzi).
POPIEL (sam).

Jak cicho temu starcowi na świecie!
Patrzył się na mnie jak na zdrożne dziecię,
A w oczach miał śmiech pomięszany z łzami...
Gdzie ja? Gdzie Popiel, co niegdyś z bogami
Niebios na równi ważył moc swej duszy?
Dziś już oczyma kmieć łono mi kruszy
I może patrzeć w nie, jak w dzban rozbity...
Biada im za to! Chociażby błękity
Jak noc zczerniały, i piorunów zdroje
Z bogami spadły na mnie... ja dostoję!...
Duszno...

(Otwierając okno).