Miecz? cóż ci się stało?
O, nic już, matko. Mnie się przesłyszało,
Że rogi dzwonią.
Cóż cię róg przeraża?
Co? kmieć mi, matko, buntami zagraża,
Więc postawiłem strażników na wieży.
Oddaj ty kmieciom, co im przynależy,
A kmieć obejmie straż nad twoją głową:
I w każdą, synu, godzinę gromową
Będziesz miał z niego i broń i puklerze.
Myślisz, że długo potrwają te wieże
Pod siekierami, jeśli kmieć powstanie?
Cierpliwie znoszą kmiecie uciskanie,
Bo spodziewają się, że ja ci synu,
W sercu rozniecę znowu miłość gminu,
Ja, która z ojca od kmieci pochodzę —
Ja ich nadzieją, ja dolę im słodzę —
A wiesz co będzie, gdy ja zawrę oczy?
Krew tu się wasza strumieniem potoczy,
A gdzie kmieć zemstą i bronią zaświeci,
Tam gród i puklerz wasz w proch się rozleci.