Ta strona została przepisana.
Dzień po dniu w gorszą nieprzytomność wpada
I krzyż tak w ręku godzinami trzyma.
SŁUGA.
Jakiemi ona w krzyż patrzy oczyma!...
Boże! od takich ócz ratuj człowieka!
FUCHS.
Idź! już się niebo chmurami obleka.
Fale nam czółno pochwycą.
(sługa odchodzi).
FUCHS (patrząc na królowę).
W śnie jeszcze.
Królowo!... Milczy... Pierś mrożą mi dreszcze,
Kiedy zagłębię myśli w jej męczarnie.
Ha! więc i pogan nie można bezkarnie
Niszczyć i tępić? Dziwne sądy nieba!
Lecz czas; obudzić ze snu ją potrzeba.
Królowo!
ADELA (z przerażeniem).
Precz! precz! ja się ciebie boję!
Tyś czart; zaczekaj, jeszcze życie moje
Czarne... Ach! jakaż to droga daleka
Na tamtą stronę. Stój! jeszcze Bóg czeka,
I krzyż wie, że ja taką iść nie mogę.
(Wpatrując się w krzyż).
Krzyżu! o!...