Ta strona została przepisana.
„Słusznie Fryc mówi! — zawołali starzy.
A Bartek cały spłonął ogniem w twarzy,
Zgrzytnął, a potem pierś zacisnął silną:
„Oj Boże — jęknął, — toż to im nie pilno!“
I na ramiona gniewny rzucił odzież,
Wyszedł, a za nim wyszła wszystka młodzież,
Gniewna i chmurna i pełna płomieni.
Wyszedłszy, z Bartkiem szeptali coś w sieni,
I wnet cechowi ani się spostrzegli,
Jako się młodzi po mieście rozbiegli.
A tam za stołem jeszcze Gil z ławnikiem
I Jacek spory toczył z korzennikiem
O bój; Stanisław niedługo już bawił,
Poszedł za Bartkiem i resztę zostawił.