Strona:PL Wyspiański - Śpiewałem wielkość.djvu/137

Ta strona została przepisana.

Wy, a wy — co wy jesteście?
Wy się wynudzicie w mieście,
to się wam do wsi zachciało;
tam wam mało, tu wam mało,
a ot, co z was pozostało:
Lalki, szopka, podłe maski,
farbowany fałsz, obrazki;
niegdyś, gdzieś tam, tęgie pyski
i do szabli i do miski;
kiedyś, gdzieś tam, tęgie dusze,
pół-waryackie animusze;
kogoś zbawiać, kogoś siekać...
Dzisiaj niema na co czekać!
Nastrój? Macie, ot, nastroje!
W pysk wam mówię litość moję.

Wesele



A! Myśleć nad Polską i Słowiańszczyzną i snuć ją w mgłach oparnych z łąk i w złotym tęczy łęku,
snuć ją z tych mgieł oparnych z łąk, złotego tęczy łęku,
z pól o smutnawym wdzięku,
w znaczącem załamaniu rąk i spojrzeń głębi...
O, tak, tak, tak, tak...
Oto jest wszystko, co my na razie umiemy.
To jest nic!!

Wyzwolenie.