Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.
ACHILLES

Czy ty wierzysz, by ona z tem samem zarzewiem
w oczach patrzyła k’niemu, co patrzyła ku mnie?

PATROKLOS

I po cóż myśleć o niej.

ACHILLES

Westchnąłeś.

PATROKLOS

Rozumnie
byłoby milczeć.

ACHILLES

Szydzisz.

PATROKLOS

Żal mi może.
Lecz jeszcze nie wiem czego, czyli jej, czy ciebie?
Czyli tego, co było, gdy była tu z nami?
Czyli tego, że padnie razem z Atrydami,
jako słuszny łup śmierci, który wszystkich sięże
skoro się zaczniesz mścić.

(nadziewa na się pancerz Achillesa)
ACHILLES

Zostaw oręże.

PATROKLOS

Co się gniewasz? — Tę twoją polubiłem zbroję
i szczęk ten lubię dźwięczny twojego pancerza.

ACHILLES

Przestań, — już mi mówiłeś, — o ciebie się boję.
Nie bierz-że mojej zbroi.