Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
HEKTOR

Przepadł? Wszak był ktoś tutaj? Czy Deifob? Czy widmo?
Czyli mój to cień własny po murze się przemknął?
Słońce pali.

(biegnie w stronę, gdzie pognał był Achilles)

Apollu zawlecz niebo mrokiem.
Czyim że to w śmierć jestem skazany wyrokiem?

(grom)

Znak mi dajesz. W tym znaku zwycięstwo się waży. —

(z trwogą ciszej)

Jeśliżem kiedy twoich zaniedbał ołtarzy
o Pallas,.......

ACHILLES
(wraca od strony, w którą pobiegł)
HEKTOR

Czekam na cię. Chcesz się mścić. Dostoję!

ACHILLES

Zabójco dzieci, zbrój się, grabarzu, zabiłeś!

HEKTOR

Odrzuć włócznię! Na noże walcz, dostoję pola!

ACHILLES

Strzeż się, gdy nieopatrznie włócznię wyrzuciłeś,
Walczę włócznią, bo zabić jeno moja wola!

(rzuca dziryt)
HEKTOR
(upadł na kolana, ugodzony w szyję)
ACHILLES
(patrzy)