Dam mu ją na stosie.
Na stosie Patroklosa pozyszcze dym chwały.
Tak-że okrutne chcesz mieć bawisko w tym losie,
który mu zdradne Bogi z dawna przeznaczały.
Wiedz, że jeźli zgon jego z ich woli się zdarza,
klątwa dosięgnie tego, kto zmarłych znieważa.
Znieważyłeś i wlokłeś.
Jako psa włóczyłem.
Na mękę moich oczu sam z wieżyc patrzyłem.
Nasyciłeś twą zemstę.
Niestety zbyt łatwo.
Chciałbym cię płaczącego widzieć nad twą dziatwą.
Wszystko, wszystko, co twoje, zaorać i złupić.
Przychodzę mego syna łzami memi kupić.
Ty sam przypomnij ojca i ludzkich dni koniec. —
Wiesz, jak jest szybki Śmierć, jak lotny goniec.
Nieszczęście nie zabiło mnie, ale mnie chowa
dla jeszcze większych gromów, które padną,
bym widział wszystko gruzem i popiołem
i poznał Śmierć jedyną wielką, siłowładną
i z tą straszliwą Panią do uczty siadł społem
wśród trupów, —... gdy już ciebie nie stanie mocarzu.